czwartek, 1 września 2016

Kilka słów o sakwie na kierownicę...




Dziś o tym, że nigdzie nie pojechałem, ale za pośrednictwem moich wpisów chciałem może coś podpowiedzieć na temat sakw rowerowych na kierownicę. Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy zainteresowałem się szerzej tematem wszelkiej maści torebek i pojemników montowanych do roweru, w celu przewożenia rzeczy (nie licząc pojemnika do Schauff`a przy wyjeździe na Bornholm). Jedni twierdzą, że są niepotrzebne, inni nie wyobrażają sobie bez nich wypraw. Ja kupiłem dla spróbowania sakwę na kierownicę. Była nowa, nieużywana, chociaż z drugiej ręki. Jakoś przekonałem się, że wolę mieć oko na dokumenty czy klucze i mieć je przed sobą. Jest jeszcze opcja trójkąta na ramę, ale ta na kierownicę ma też mapnik, a to akurat dla mnie ważna sprawa, bo często z mapy papierowej korzystam. Lipa trochę, bo zasłania drogę tuż przed przednim kołem. O ile na trasie to nie przeszkadza, to w lesie lepiej uważać. No, ale kosztowała 10 pln, więc stwierdziłem, że nawet jak mi się nie spodoba, to za dychę to niewielka strata i posłuży do przechowywania czegoś innego. Gość, który ją sprzedał, mówił że najbardziej denerwowało go jej odchylenie od pionu. Nie wyglądała jak koszyk, który sztywno się trzyma, ale była przekrzywiona, przez co ani na mapę nie rzucił okiem i jeszcze w dodatku przygniatała mu linki od hamulców. Wiedziałem, że u mnie może być podobnie, czego bym nie zniósł, ale postanowiłem, że będę tak długo kombinował, aż coś wymyślę…

Kilka razy wybrałem się na rower i mocno sakwa dała się we znaki. Po przejażdżce po lesie musiałem ją co chwilę napinać paskami, a reklama takiej mówi, że zapewniają super trzymanie… nie wiem na jakiej kierownicy, ale na pewno nie na MTB. Przeczytałem więc fora i wszyscy mówili, że sakwy są ok, tyle, że po jakimś czasie nie ma cudów i tylna ścianka zaczyna mięknąć, tzn. traci sztywność i sakwa zaczyna mimowolnie opadać. Nie mówię, jak ktoś naładuje tam 10kg ziemniaków, to żaden stelaż nic nie da, ale klucze, portfel i telefon to powinna wytrzymać. Są jeszcze sakwy na stelażu aluminiowym, dużo lepsze rozwiązanie od popularnego zatrzasku na „klik”, chociaż stelaż ciężej zdemontować. Postanowiłem, że taką sobie kupię, jak padnie mój patent na klik, a wyglądał on następująco:

 

Wziąłem moją sakwę i porobiłem w niej kilka dziurek. Do środka wstawiłem płytkę drewnianą i nawierciłem otwory na śruby + kilka udogodnień do zorganizowanego umieszczenia kompletów kluczy. Ta płytka po to, żeby usztywnić tę ściankę, która zwykle opada. Kupiłem za grosze mapnik z zaciskiem na klik i odmontowałem od niego ten klik. Klik dołączyłem do sakwy i dokręciłem nakrętki.

Wnętrze sakwy i pseudo-organizer :)
Mocowanie do klika





Pozostało przetestować na trasie i w terenie. Miałem zacisk na klik, który kosztował mnie 10pln, a nie przynajmniej 50 czy 100. 
  




















 


Efekt pracy... mizerny. Sakwa ciągle pochylona...
  Jak widać, po testach… patent nie zdał egzaminu. Tyle roboty i kombinowania… wniosek jeden w tym przypadku… jak nie zainwestujesz, to sakwa będzie Ci opadać. Szkoda zatem zachodu z tym wszystkim, chyba że ktoś tak jak ja lubi czasem pomajsterkować. Cóż, chciałem dobrze, a wyszło… jak zwykle. W każdym razie odradzam robienie klików na własną rękę. Nie wiem jak z klikiem dołączonym do jakiejś firmowej sakwy tego samego producenta. Jak ktoś ma doświadczenia, to proszę się nimi podzielić.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz