Dziś o tym, że nigdzie nie pojechałem, ale za pośrednictwem moich wpisów chciałem może coś
podpowiedzieć na temat sakw rowerowych na kierownicę. Wreszcie nadszedł ten
dzień, kiedy zainteresowałem się szerzej tematem wszelkiej maści torebek i
pojemników montowanych do roweru, w celu przewożenia rzeczy (nie licząc
pojemnika do Schauff`a przy wyjeździe na Bornholm). Jedni twierdzą, że są
niepotrzebne, inni nie wyobrażają sobie bez nich wypraw. Ja kupiłem dla
spróbowania sakwę na kierownicę. Była nowa, nieużywana, chociaż z drugiej ręki.
Jakoś przekonałem się, że wolę mieć oko na dokumenty czy klucze i mieć je przed
sobą. Jest jeszcze opcja trójkąta na ramę, ale ta na kierownicę ma też mapnik,
a to akurat dla mnie ważna sprawa, bo często z mapy papierowej korzystam. Lipa
trochę, bo zasłania drogę tuż przed przednim kołem. O ile na trasie to nie
przeszkadza, to w lesie lepiej uważać. No, ale kosztowała 10 pln, więc
stwierdziłem, że nawet jak mi się nie spodoba, to za dychę to niewielka strata
i posłuży do przechowywania czegoś innego. Gość, który ją sprzedał, mówił że
najbardziej denerwowało go jej odchylenie od pionu. Nie wyglądała jak koszyk,
który sztywno się trzyma, ale była przekrzywiona, przez co ani na mapę nie
rzucił okiem i jeszcze w dodatku przygniatała mu linki od hamulców. Wiedziałem,
że u mnie może być podobnie, czego bym nie zniósł, ale postanowiłem, że będę
tak długo kombinował, aż coś wymyślę…
Kilka razy wybrałem się na rower i mocno sakwa
dała się we znaki. Po przejażdżce po lesie musiałem ją co chwilę napinać
paskami, a reklama takiej mówi, że zapewniają super trzymanie… nie wiem na
jakiej kierownicy, ale na pewno nie na MTB. Przeczytałem więc fora i wszyscy
mówili, że sakwy są ok, tyle, że po jakimś czasie nie ma cudów i tylna ścianka
zaczyna mięknąć, tzn. traci sztywność i sakwa zaczyna mimowolnie opadać. Nie
mówię, jak ktoś naładuje tam 10kg ziemniaków, to żaden stelaż nic nie da, ale
klucze, portfel i telefon to powinna wytrzymać. Są jeszcze sakwy na stelażu
aluminiowym, dużo lepsze rozwiązanie od popularnego zatrzasku na „klik”,
chociaż stelaż ciężej zdemontować. Postanowiłem, że taką sobie kupię, jak
padnie mój patent na klik, a wyglądał on następująco:
Wziąłem moją sakwę i porobiłem w niej kilka
dziurek. Do środka wstawiłem płytkę drewnianą i nawierciłem otwory na śruby +
kilka udogodnień do zorganizowanego umieszczenia kompletów kluczy. Ta płytka po
to, żeby usztywnić tę ściankę, która zwykle opada. Kupiłem za grosze mapnik z
zaciskiem na klik i odmontowałem od niego ten klik. Klik dołączyłem do sakwy i
dokręciłem nakrętki.
Wnętrze sakwy i pseudo-organizer :) |
Mocowanie do klika |
Pozostało przetestować na trasie i w terenie. Miałem
zacisk na klik, który kosztował mnie 10pln, a nie przynajmniej 50 czy 100.
Efekt pracy... mizerny. Sakwa ciągle pochylona... |
Jak widać, po testach… patent nie zdał egzaminu. Tyle roboty i kombinowania… wniosek jeden w tym przypadku…
jak nie zainwestujesz, to sakwa będzie Ci opadać. Szkoda zatem zachodu z tym wszystkim, chyba że ktoś tak jak
ja lubi czasem pomajsterkować. Cóż, chciałem dobrze, a wyszło… jak zwykle. W każdym razie odradzam robienie klików na własną rękę. Nie
wiem jak z klikiem dołączonym do jakiejś firmowej sakwy tego samego producenta.
Jak ktoś ma doświadczenia, to proszę się nimi podzielić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz