czwartek, 21 czerwca 2018

Scott - Ostatni wypad na Wieżę Gocławską

     Mieszkam na Północy Szczecina już chyba 10 lat. Aż dziw bierze, że nigdy wcześniej nie byłem na Wieży Gocławskiej, znanej większości pod nazwą Wieża Bismarcka. Widuję ją codziennie, bo znajduje się na wzgórzu. Nigdy wcześniej jednak do niej nie dojechałem. Nie wiem jak pozostałe tego typu budowle, ale ta owiana jest złą sławą. Podobno było to miejsce czarnych mszy i ulubione miejsce samobójców. Nie wiem… Informacje takie krążyły pod koniec lat 90-tych XXw. Nikt nigdy mi ich nie potwierdził. Wiem tylko, że to najdroższa z wybudowanych przez Bismarcka wież, a jej wysokość sięga 25 metrów.

    Dojeżdżając na miejsce trzeba się nieźle wspiąć. Wzgórze, na którym stoi wieża jest naprawdę strome. I tu kończy się dobre wrażenie. Wieża widziana z daleka (bo na wzgórzu), w rzeczywistości wydała mi się niezwykle mała. 25 metrów nie robi wrażenia, kiedy się pod nią stoi. Chciałem zajrzeć do środka, ale teraz jest to niemożliwe. Wieża nie jest udostępniona dla zwiedzających, chociaż chyba 10 lat temu były takie plany. Ktoś to kupił i miał zrobić z niej atrakcję turystyczną. Nic z tego jednak nie wyszło. Naokoło jest tyle rozbitego szkła i zarastającego trawą terenu, że bałem się prowadzić rower, żeby gumy nie złapać. Generalnie rzecz ujmując, miejsce nie pozostawia dobrego wrażenia. Byli tam tylko jacyś miłośnicy wspinaczki, którzy jeździli na linach po ścianie.

     No, ale byłem tam i nie wiem czy pojadę kiedykolwiek ponownie. Chyba, że ktoś coś z tym zrobi. Po tym wyjeździe nastąpił również pewien zwrot akcji. To był ostatni mój wypad na ukochanym mtb Scott. Kilka dni później zakończyła się pewna era i rower został sprzedany. Dojrzałem do decyzji, że na dwóch równocześnie i tak nie będę jeździł, a na Manufakturze też dojadę wszędzie… i po szosie i po lesie. Może charakter jazdy jest nieco inny, ale nie chcę już kusić losu robiąc slalomy między drzewami. Poza tym częściej używam trekkinga. W tym wypadku drugi rower był zbędny. Niech służy nowemu właścicielowi. Teraz mam jedno cacko, a kasa ze Scotta z pewnością po części pójdzie na lepszy osprzęt do Manufaktury. Reszta pewnie zasili budżet jakiejś większej wyprawy, jeśli w końcu taką znowu uda mi się zorganizować. Zobaczymy…


                                                        Na koniec punkt dzięki Google maps… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz