Kiedyś, jakieś… nie powiem ile
lat temu, kolega zabrał mnie do rezerwatu ptaków Świdwie pod Szczecinem. Po
tych wszystkich latach, kiedy on już dawno zamienił rower na samochód,
postawiłem wybrać się tam samodzielnie.
Kierunek tak oklepany przez samotnych i
rodziny z dziećmi, że aż się dziwię ile czasu mnie tam nie było. I tak pewnej
chyba soboty wybrałem się tym szlakiem. Z domu na Głębokie, potem Pilchowo,
Tanowo i dalej w lewo na niejaki Węgornik. Tyle prawdę mówiąc pamiętałem. Co
było potem? Jechałem jakąś krętą drogą przez las i nie pamiętałem, że to tak
daleko od zjazdu z głównej szosy.
Jechałem i jechałem, co czas jakiś pytając
przygodnych ludzi czy aby na pewno dobrze jadę. Utwierdzali mnie w przekonaniu,
że jest ok, więc jechałem dalej. Wreszcie wyjechałem z lasu i wjechałem na
otwarte pole. Wcześniej minąłem znak, który jasno wskazywał na Rezerwat. Wiało
tak niesamowicie, że ledwo trzymałem rower w pionie.
Po chwili ujrzałem wjazd na punkt
obserwacyjny rezerwatu Świdwie. I wiać też przestało. Jakaś wiata, miejsce na
ognisko, a dalej wysoka dosyć wieża widokowa z widokiem na Jezioro Świdwie.
Na
wyposażeniu wieży nawet luneta za darmo. Warto się wspiąć i chwilę popatrzeć,
nawet jeśli nie jest się jakimś wielkim miłośnikiem ptaków. Można się totalnie
wyciszyć. Takie miejsca właśnie lubię i po to tam jeżdżę. Coś w rodzaju mojej
ulubionej platformy widokowej w lesie nad rozlewiskami 2km od domu…
Warto czasami tam podjechać. Może
nie w tak dużych odstępach czasowych jak ja to zrobiłem… Tak czy inaczej warto!
Fajna opcja na sobotę czy niedzielę. Jak ktoś ma towarzysza wycieczek, to też
da radę. Nigdzie nie trzeba się spieszyć, każdy wytrzyma tempo spacerowe, teren
nietrudny. Generalnie polecam! Coś z cyklu… „nie tylko dla ornitologów…!”
Ślad dzięki uprzejmości Google Maps... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz